Wednesday 3 September 2014

Domorosłe Samogłoski

Natknęłam się w internecie na metodę krakowską / symultaniczno-sekwencyjną / sylabową je (polecaną dla dzieci z problemami komunikacyjnymi, opóźnionym rozwojem mowy, dzieci dwujęzycznych, autystycznych itp.) Jak na razie zapoznałam się tylko ogólnie z jej zasadami, i właściwie to co "wiem", wyczytałam na kilku bardzo ciekawych blogach, należących do bloggerek z logopedycznym i podobnym wykształceniem i doświadczeniem.

Wniosek z tego na razie taki, że tak sobie skubnęłam tylko szczępek metody, i tak w sumie to jeden krok do przodu i dwa kroki w tył.. (o tym będzie trochę niżej)

Ela z Dwujezycznosci pokazała jak jej niespełna roczna córeczka bawi się samogłoskami, no i pozazdrościłam. Nie chciałam czekać na zrobienie zakupu i przesyłki, to się trochę kreatywnie wyżyłam i wyszło mi tak: (zrobiłam dwa typy, taki "gnietliwy", i do ślinienia i gryzienia jak się okazuje, a także zgapiłam z "Sylabek inaczej" prof. J. Cieszyńskiej, bo dzieci lepiej skupiają się na białym tekście na czarnym tle, niż odwrotnie, coś o oczopląsie w związku z białym tłem chyba było..)




Dałam Misi te literki w plastikowym pudełeczku (F używał takich do zamrażalnika, to teraz ma jedno mniej :) ) i ona chyba z pół godziny je po jednej z tego pudełka i z powrotem. No i jak tak w te i we wte się bawiła, to ja tak w kołeczko: "Co tam masz?'' ; "Literki masz?"; "To jest A. A. Misiu, A" ; "A to jest O. Ale fajne O. Takie okrągłe, widzisz? O." ; "A co tam masz? Masz E? U. To jest U. U U U." i tak fajnie nam zleciało.

Zaskoczyła mnie Misia ogromnie, bo jak wszystkie samogłoski z pudełka wyłożyła na wykładzinę, to potem po jednej wkładała z powrotem, ALE "sprzątała" aż do ostatniej. Jeszcze się wokół siebie rozglądała, czy gdzieś jeszcze jakaś literka się nie zgubiła. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby się tak skupiła, to raz, zwykle też wywalała coś z pudełka, wrzucała z powrotem może dwa elementy czegoś i już leciała coś innego robić. A tu nagle, składała literki do ostatniej do tego pudełka jak ta stara.

Teraz już te literki co do "gryzienia" były, są pogięte, obślinione i kilka musiałam zabrać i schować bo mi się Misia ząbkami przebiła przez moją domowej roboty "laminatę", no i w końcu nie chcę, żeby dziecko jadło plastik. Ale i tak laminata się sprawdza, bo jakby nie to, to już by nic z tych samogłosek nie zostało, zaśliniłaby na amen. Szkoda byłoby kasy na gotowce ze sklepu. Tak przynajmniej mi nie szkoda. Jak zamordowała mi U i I jak na razie to nic, to się dorobi.

Jakoś na drugi, czy trzeci dzień zabawy z literkami, Misia poszła po to pudełko, siadła na podłodze, a ja słyszę - A!.
Zaglądam, co tam dziecko w łapkach trzyma a tak A! No myślałam, że zemdleję.

Mówię do niej, przynieś A. To przyniosła. Wróciła do pudełka, coś mi tam biegiem niesie. Pytam, co tam masz?
Misia mówi A! A to było Y, potem E też. W sumie wszystkie samogłoski ochrzciła A! i tyle! :)

I tak szczęśliwa byłam jak nie wiem co, wdzięczna Eli i kilku innym blogom, bo to Misiowe A!, to pierwsze co ona kiedykolwiek powtórzyła (no dobra, tu było po czasie, nie tak, że powtórzył zaraz po mnie. Z resztą, dalej nie chce nic więcej powtarzać. To był sukces krótkotrwały niestety, ale przyjdzie pora...) I tak byłam HAPPY!

A o dwóch krokach w tył:
- Jak wyczytałam na www.sylaba.pl, to ó zamknięte powinno się wprowadzić jak już dziecko ma dwa latka, to zaraz to ó zamknięte zabrałam i schowałam do szuflady
- Potem jeszcze sobie takie plany snułam, że może sama porobię sylabki i nie będę kupować, aaaallleee Kasia z Gloski mnie tu zaraz jednym swoim wpisem sprostowała, żeby jak już się ktoś za metodę krakowską zabiera, to niech przynajmniej przeczyta opis metody Kocham Uczyć Czytać J. Cieszyńskiej, żeby nie wprowadzać sylabek jak tam się chce a potem się dziwić, że nie działa, czy dziecku się myli..

No to od tego zakupu zacznę, tylko muszę wykombinować gdzie to do Polski wysłać, żeby mi kto do Irlandii wysłał..

A w zbliżeniu jest tak:


Literki są 9x9cm, na kwadratowych czarnych kartonikach 10x10cm

Materiały były super proste:
-czarna mounting board (najgrubszy karton dostępny w papierniczym,
- ołówek, gumka, linijka, nożyk i nożyczki
- to czerwony to dwustronna taśma klejąca w myszce, ale klej też byłby ok, \
- białe gotowe kartoniki na 10cm szerokie, żeby mniej cięcia było
- folia do okładania książek w roli laminatu
- internet w komórce, żeby było poprawnie to sprawdzałam jak literki w czcionce Arial wyglądają, żeby było tak jak trza!
- wszystko nożykiem kroiłam na desce do krojenia chleba, a co!


2 comments: