Wednesday 17 September 2014

Przypasowywanki na odległość

Od wczoraj biedne dzieciątko ma gorączkę, objaw uboczny szczepionki MMR  sprzed tygodnia (Measles, Mumps and Rubella - świnka, odra i różyczka). Słyszałam, że to częste po tej szczepionce i że z opóźnieniem się pojawia. Biedne maleństwo całe rano chciało tylko na rączki, tuliła króliczka i szykowała się na drzemkę na moim ramieniu. Dałam jej lek przeciwgorączkowy i Misia poszła spać. Jak się obudziła była znów pełna energii, więc mi troszkę ulżyło.

Dziś rano, znów poszłam ją obudzić, i jak tylko Misia otworzyła zaspane oczka: "Papa..." :) Słodka jest. Niech swojemu Papie napowtarza ile wlezie, żeby czuł, że przez to że dużo pracuje, nie stracił na węzi z malutką. Ona jest dalej jego "fi-fille à son Papa" (tatusiowa córeczka).


A moje mamusine serducho dzisiaj skacze z radości, bo po naszej wspólnej drzemce, Misiulka powiedziała MAMA. Ja powtórzyłam, a ona jeszcze raz MAMA.
Test na zdjęciach rodzinnych się szykuje. :)

(Dopisane z miesiąc później: test na zdjęciach rodzinnych Misia oblała. Mało tego, jak ją pytam gdzie Mama, ona albo wzrusza ramionami albo z uporem maniaka pokazuje na siebie. Mam się jakoś inaczej nazwać? Wczoraj 09/11/14 pokazałam jej filmik z nami obiema, to pokazała na mnie i powiedziała Mama. No to myślę sobie, że zaskoczyła. Dzisiaj rano 10/11/14 wchodzę budzić to małe, a ona szepcze "Papa"... Mówię, że to nie Papa, tylko Mama. No i przecież znów uparcie na siebie Misiak pokazywał.. I to tak dobitnie, że w półmroku jej sypialni, praktycznie w ciemności widziałam, że dalej twierdzi, że Mama to ona...)

Potem przyniosła mi karty, które jej zrobiłam do zabawy w Przypasowywanki (post tu) (w końcu ich nie zalaminowałam bo Misia chyba troszę z "lizania" wyrosła). Do tej pory troszkę te moje karty przekładała, ale nie bawiłyśmy się jeszcze nimi specjalnie, na razie się do nich tak jakoś przyzwyczajała. Wie gdzie te karty mieszkają i od czasu do czasu wyciąga je i tak potem leżą rozwalone po dywanie.

Dała mi znać, żeby ją podsadzić na kanapę obok mnie, bo obydwoma rączkami trzymała stos kart i wzięłyśmy się za oglądanie. Jak jej karta spadła na ziemię, to ja na to O! O!. I chwilkę potem, rzucała Misia kartami mówiąc O!

Potem wygrzebałam jej kartę z autkiem i pytam Co to? Autko? Gdzie jest autko?. Misia zaraz paluszkiem na swoje autko pokazała. (Score! :) ) . Rozejrzałam się po pokoju, identyfikując zabawki które były "na widoku". Pokazałam jej kartę z misiem i jak poprzednio: Miś! Gdzie jest miś? Jak się dziecko podekscytowało! Zaraz ześlizgnęła się z kanapy, poleciała po misia do pudła z zabawkami i wyściskała go z całej siły. Sama słodycz.



Pokazałam jej też lalę, ale najwyraźniej Misia nie chciała przeszkadzać w podróżach tej lali ze zdjęcia (która siedziała w wózeczku dla lalek), i poszła jeszcze raz do pudła z zabawkami, wygrzebać mi inną swoją lalę i tą mi przyniosła!



Sezon na przypasowywanki uważa się za otwarty!




Wczoraj też udało mi się wreszcie znaleźć sposób, żeby Misi obciąć paznokietki (co jakiś czas, Misia stwierdza, że mój dotychczasowy system rozproszenia jej na tyle, żeby mi się udało, już się nie nadaje..) Puściłam z laptopa YouTube - Daddy/Daughter dance to Shake it Off, Tylor Swift.




Chyba z 5 razy to oglądałyśmy bo mi się bananowy uśmiech za każdym razem pojawiał jak tatuś z córą nowe ruchy taneczne pokazywali, a Misia też podrygiwała sobie.

Obcięłam pazurki a dziecko z wielkimi oczami obserwowało tancereczkę z ekranu.

Mm hmm ruch jest najlepszy!

2 comments:

  1. Jestem!
    Nie mam dzisiaj czasu przeczytać wszystkiego, ale jak tylko go znajdę, to siadam i nadrabiam zaległości. Cudowną masz córeczkę, gratuluję (naprawdę bardzo długo się "nie widziałyśmy" w sieci! :*

    ReplyDelete
  2. Długo, długo nam zeszło do ponownego "zobaczenia". Po jednej córci nam każdej przybyło. Zapraszam ponownie w moje blogowe progi kiedy tylko znajdziesz czas. :-)

    ReplyDelete